HEYSEL

Brussels | Belgium

50.82° N, 4.38° E


 

The chilly November rain was falling steadily when I left my hotel in Brussels watching as my breath mixed with the drizzle. It was the year 2006. I was exploring the city on my own equipped with my Canon EOS 300V camera paired with a Sigma zoom lens. Loaded with Kodak Ektachrome E100 35mm slide film I found myself unknowingly engaging in what would be labelled as "street photography." This was before Instagram’s rise. I was simply capturing scenes that caught my attention.

I raised the hood of my jacket. Started walking through the rainy afternoon admiring the cobblestone streets shining under the glow of streetlights. The city seemed vibrant with rain adding a touch to everything it touched. Strolling through the Grand Place I admired the guildhalls and towering spires of the Town Hall. Despite the rain the marketplace remained lively with vendors shouting prices tourists seeking shelter under umbrellas and locals hurrying past. An impulse drove me to immortalize these moments—the essence of everyday life in Brussels—frozen in time on my film.

Continuing on my journey I found myself near a metro station where "De Brouckère" entrance stood out amidst the lit rainy streets due, to its bright lights.

People hurried in and out their umbrellas clashing and creating splashes as they rushed to catch their trains. I managed to capture the energy of the scene with commuters moving quickly against the backdrop of the stationary metro sign lights.

Later I decided to visit the "Heysel" station, which had a feel and a sparse evening crowd that gave off a different vibe. The sleek architecture of the station was a contrast to the busy city streets above. I took a photograph of a traveller waiting on the platform his silhouette standing out against the bright tunnel lights. The reflection of the station lights in puddles on the platform added a surreal element to the scene.

  • Chłodny listopadowy deszcz padał nieustannie, gdy opuszczałem mój hotel w Brukseli, obserwując, jak mój oddech miesza się z mżawką. Był rok 2006. Samodzielnie zwiedzałem miasto, wyposażony w aparat Canon EOS 300V z najprostrzym Zoomem Sigmy. Mając załadowany 35mm film slajdowy Kodak Ektachrome E100, nieświadomie angażowałem się w coś, co później nazwano „fotografią uliczną”. Było to przed wzrostem popularności Instagrama. Po prostu uchwycałem sceny, które przyciągały moją uwagę.

    Podniosłem kaptur kurtki. Zacząłem spacerować po deszczowym popołudniu, podziwiając brukowane uliczki lśniące w blasku latarni. Miasto wydawało się tętnić życiem, a deszcz dodawał uroku wszystkiemu, czego dotknął. Spacerując po Grand Place, podziwiałem gildie i strzeliste wieże Ratusza. Pomimo deszczu, rynek pozostawał żywy – sprzedawcy krzyczeli ceny, turyści szukali schronienia pod parasolami, a miejscowi pośpiesznie przechodzili obok. Impuls skłonił mnie do uwiecznienia tych momentów – esencji codziennego życia w Brukseli – zamrożonych w czasie na moim filmie.

    Kontynuując moją podróż, znalazłem się w pobliżu stacji metra, gdzie wejście „De Brouckère” wyróżniało się na tle oświetlonych deszczowych ulic swoimi jasnymi światłami.

    Ludzie spieszyli się wchodząc i wychodząc, ich parasole zderzały się i tworzyły rozpryski, gdy pędzili, aby złapać swoje pociągi. Udało mi się uchwycić energię sceny, z podróżnymi poruszającymi się szybko na tle nieruchomych świateł znaków metra.

    Później zdecydowałem się odwiedzić stację „Heysel”, która miała inny charakter i rzadszy wieczorny tłum, co nadawało jej odmienny klimat. Smukła architektura stacji stanowiła kontrast do zatłoczonych ulic miasta powyżej. Zrobiłem zdjęcie podróżnika czekającego na peronie, jego sylwetka wyróżniała się na tle jasnych świateł tunelu. Odbicie świateł stacji w kałużach na peronie dodawało scenie surrealistycznego elementu.


Previous
Previous

RAASAY ROAM